wtorek, 24 stycznia 2017

Fanfiction do książki pt. „Dziennik cwaniaczka” Jeffa Kinneya

Poniedziałek
 Dzisiaj rozpoczęły się ferie zimowe. Według mnie powinny nazywać się "zimnowe". Za oknem jest -20゜C! Ledwo co się obudziłem, mama kazała mi iść do sklepu. Zamierzałem jak najszybciej wrócić do domu, bo wyglądałem jak kula, w której można toczyć się po basenie. Wszystko szło po mojej myśli, dopóki nie spotkałem Fragleya. Wolałbym nie wiedzieć co robi, ale mi powiedział:
 - Hej, Greg! Chcesz ze mną włożyć lód do ucha?
Wiem, że został stworzony, żeby robić dziwne rzeczy, ale moim skromnym zdaniem przesadził.
 - Eee... Nie, dzięki.   
 - Dlaczego? Och... Szkoda.
 - Tak. Śpieszy mi...
 - To zobacz jak ja to robię!
 - Słucham?! Ale mi się...
     To było straszne przeżycie. Podejrzewam, że mam traumę.  Nigdy, przenigdy NIE róbcie tego co Fragley.  Kiedy wreszcie wróciłem do mojego pokoju, zadzwonił Rowley. Pytał, czy może do mnie wpaść. Niestety zapomniał się rozłączyć i słyszałem co krzyknął do taty:
 - Ha! Wisisz mi dolca! Greg mnie jednak lubi. Odebrał. A nie mówiłem?!
Najpierw postanowiłem posłuchać co robi, a dopiero później powiedzieć mu, że nie zakończył rozmowy. Dzięki temu "podsłuchowi", dowiedziałem się wielu cennych informacji. Jak się okazuje Rowley przed wyjściem z domu śpiewał jakiś babski pop. Nigdy mi się tym nie chwalił, a jeżeli dobrze usłyszałem, robił to przed każdym wyjściem na dwór. Robił. Kiedy dowiedział się, że odkryłem jego tajemnicę, powiedział:
 - Już nie będę! To było tylko wyzwanie od kuzyna.  
Dowiedziałem się również, że ma niezwykłe zdolności, niemal niezauważalnego krzyżowania palców. 







                                                                       Moje fanfiction
                                                                                               Writecorn                                      
                                                                             



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz