poniedziałek, 26 grudnia 2016

Fanfiction do książki pt. „Dziennik cwaniaczka” Jeffa Kinneya

Sobota 
 Siedziałem na kanapie i czekałem z Mannym na gości. Dziś była Wigilia. Jak zwykle przyjechała cała rodzina. Dostałem masę prezentów. Były jeszcze słabsze, niż rok temu. Myślałem, że tak już się nie da. A jednak. Paczki były wielkości gier na konsolę. Chyba celowo, żeby mnie nabrać. Za to kiedy otworzyłem pierwszą znalazłem zrolowane skarpetki. Następnie odpakowałem resztę prezentów. Kiedy wszystko ubrałem i spojrzałem w lustro, mało co nie zemdlałem.




Tak właśnie wyglądałem. Najbardziej "podobały" mi się spodnie. Skąd babcia wiedziała, że o takich marzyłem? A te "cudowne" skarpetki. Jak je przymierzyłem, moje stopy zamieniły się w Yeti. Oczywiście musiałem udawać radosnego. Rzeczywiście byłem szczęśliwy, ale dopiero wtedy, gdy mogłem ściągnąć ten drapiący sweter. Rzuciłem go na podłogę w moim pokoju 
i wyszedłem. Niedługo potem cała rodzina usłyszała jakieś piski. Dobiegały zza moich drzwi. Jak się okazało Manny zaplątał się w ten ogromy sweter. Dla niego wyglądał pewnie jak namiot, więc postanowił pod niego wejść. Być może będzie miał traumę już do końca życia.



                                                                              
                                                                                         Moje fanfiction
                                                                                                 Writecorn






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz