sobota, 24 grudnia 2016

Nastoletnie zamieszanie- opowiadanie

        Olivia stała na przeciwko Natalie. Patrzyła na nią szeroko otwartymi oczami i prosiła koleżankę o przyjście na imprezę.
 - Przecież wiem, że będziesz się super bawiła. Musisz iść!
 - Nie mam ochoty. Tam będzie Carl. Wiesz, że mi się podoba i wiesz, że na imprezach zawsze robię z siebie kretynkę. Nie przyjdę.
 - Ale ja cię tak ładnie proszę. Błagam!
 - Zastanowię się, ok?
 - Dobra.
Nagle do pokoju wpadła Michelle i zaczęła krzyczeć. Dziewczyny popatrzyły na nią. Na początku się wystraszyły, lecz po minie przyjaciółki poznały, że przybiegła z jakąś dobrą wiadomością.
 - Zgadnijcie co się stało!
Oczywiste było, że Michelle nie zamierzała czekać na odpowiedź, więc żadna z zebranych nawet nie próbowała nic mówić.
 - Kendrick zaprosił mnie do kina!- wypaliła w końcu.
 - Super! Na co?- zapytała Olivia.
 - A czy to ważne?
 - Eee... no raczej tak.- odezwała się Natalie.
 - Dla mnie nie. Ale się cieszę! Myślicie, że to randka?
 - Co niby innego?- powiedziały chórem Olivia i Natalie.
 - Kurczę... Wybacz mi Olivia, ale nie przyjdę na twoją imprezę.
 - Co? Ty też nie?
 - Przepraszam.
 - No ok, ale w takim razie ty- wskazała na Natalie- musisz przyjść.
 - Niech ci będzie.- mruknęła.
Przez resztę piątkowego wieczoru Michelle opowiadała im wszystko co wiedziała o Kendricku. Jej przyjaciółki bardzo to nudziło, lecz starały się tego nie okazywać. Jednak nie dało się tego nie zauważyć, więc poszły na pizzę. Przy jednym stoliku siedział Carl. Kiedy Nat go zobaczyła, zaczęła się powoli cofać.
 - Hej!- krzyknął z daleka chłopak.
Natalie się zarumieniła i gdyby nie Olivia, już dawno by uciekła.
 - Hej.- odpowiedziały chórem nastolatki.
 - Myślałem, że będę tu sam. Na szczęście spotkałem was.- uśmiechnął się. Często to robił.
 - Przyszłyśmy coś zjeść. Co polecasz?- Olivia także się uśmiechnęła.
 - Pizzę Mięsna uczta. Tak dokładnie z szynką, kiełbasą, kukurydzą i pomidorem.
 - Jestem wegetarianką.- szepnęła Nat.
 - Ja też.- powiedziała Olivia.
 - Spoko. Nie wiedziałem o tym. W takim razie polecam wam pizzę Wegetariański smakołyk. Składniki to brokuły, szpinak, kukurydza, pomidory, ogórek i oliwki.
 - Ok. Dzięki. Zamówimy i do ciebie przyjdziemy.- Michelle ruszyła w stronę lady.
 - Poproszę trzy pizze.- mówiła Michelle na luzie.
 - Oczywiście. Jakie?- kiedy kelner się obrócił, dziewczyna zamarła.- O. Cześć dziewczyny.
Wszystkie mu pomachały, lecz jedna z nich nadal stała sztywno.
 - Hej, Kendrick. Więc tak. Jedna pizza to będzie Mięsna uczta, tak?- wyratowała sytuację Natalie.
 - Mhm.- usłyszała w odpowiedzi.
 - Ta... Kolejna to będzie Wegetariański smakołyk. A twoja Oli?
 - Też.
 - Za czterdzieści minut jedzenie będzie gotowe. Przyniosę wam je.
 - Przynieś jak najszybciej...- powiedziała zakochana nastolatka.
Chłopak popatrzył na nią jak na wariatkę, ale ona jakoś z tego wybrnęła.
 - Jestem strasznie głodna.- uśmiechnęła się.
           Kiedy wróciły do stolika, Carl właśnie wychodził. Zadzwoniła do niego pięcioletnia siostra, płacząc cicho, więc musiał sprawdzić co się stało. Przeczesał palcami swoje ciemne włosy, krzyknął "Na razie!" i wybiegł zdenerwowany. Dziewczęta go pożegnały i zajęły stolik. Czekając na jedzenie grały na telefonach i dodawały zdjęcia na Snapa. Nagle z kuchni wybiegł Kendrick cały biały od mąki. Wszyscy popatrzyli na niego zdziwieni. Zaczerwienił się i wbiegł z powrotem do kuchni.
        Niedługo później szesnastolatek podszedł do swoich koleżanek. Nadal był trochę brudny, lecz już dużo mniej.
 - Wybaczcie mi. Jestem nowy i trochę...nieogarnięty. Mogłybyście poczekać jeszcze trzydzieści minut?
 - Przecież czekamy tu już dwadzieścia minut!- poirytowała się Olivia.
 - Ja wiem. Wybaczcie.- opuścił głowę, a blond kosmyk włosów zleciał mu na czoło.
 - Jeny, Olivia. Nie bądź taka. Poczekamy, nie ma sprawy.- obroniła chłopaka Michelle.
 - Dzięki. Przepraszam jeszcze raz.- odwrócił się i odbiegł.
Jak się okazało,  nagły wybuch mąki nie sprawił, że pizza już do niczego się nie nadawała. Pięć minut później Pedro- drugi kelner, podszedł do lady. Złapał malutki mikrofon i zaczął mówić:
- Drodzy państwo. Przepraszamy za ten wypadek. Proszę się tym nie przejmować. Ostatnia informacja jest kierowana do stolika numer 24. Dziewczyny, wasze pizze już znajdują się w piekarniku. Życzę wszystkim smacznego!
        Rzeczywiście chwilę potem mogły już jeść.
 - Michelle, wyjście do kina jest aktualne?- spytał się Ken (W szkole wszyscy tak na niego mówili, chociaż tego nie lubił.).
 - Jasne. Na jaki film idziemy?
 - Niespodzianka.- wyszczerzył się w uśmiechu.
 - Ok.
Usiadł obok niej i zaczął opowiadać o tym, że pracuje tu od środy i nie idzie mu to jakoś wspaniale. Jednak Michelle nie słuchała. Jej mina mówiła wszystko. Miała szczęście, że tylko Nat ją zauważyła. Można było łatwo wyczytać jak się czuła. Była zdenerwowana, podekscytowana i zauroczona. Patrzyła na niego około pięć minut, lecz w końcu to zauważył. Na szczęście niezręczną sytuację przerwała Rose. Największa zołza w całej szkole. Właśnie weszła do lokalu i przydreptała koślawo do kasy. Nie umiała chodzić w szpilkach, a ostatnio tylko takie buty ubierała.
        Po chwili podeszła do nich.
 - Cześć! Jak miło was zobaczyć.
 - A ciebie nie.- mruknęli do siebie Kendrick i Olivia.
 - Zamówiłam sobie najdroższą pizzę, wiecie? Sama wybierałam dodatki.
 - Fajnie.- Jej obecność złościła Natalie.
 - Po co tu przyszłaś?- zapytała Olivia.
 - Bo zgłodniałam. To raczej logiczne, nie?
 - Chodziło mi o to po co przyszłaś do naszego stolika.
 - Aha. Bo chciałam posiedzieć z przyjaciółmi.
 - Nie jesteśmy twoimi przyjaciółmi.
 - Ty na pewno nie.- Rose spojrzała na jej ciuchy.- Ubierasz się nie za ładnie, więc nie możemy się przyjaźnić.
 - A ty masz za krzywe nogi, żeby się ze mną zadawać. To chyba od tych szpilek, w których nie umiesz chodzić.- odparła Olivia.
Wszyscy zachichotali, a Rose zrobiła się cała czerwona. Odsunęła krzesło, które upadło z hukiem
i wyszła. Kobieta, która niosła jej sos czosnkowy zaczęła ją wołać, lecz ta już zamknęła za sobą drzwi. W tym momencie wszyscy wybuchnęli śmiechem. Co było najdziwniejsze, śmiali się także ludzie z sąsiednich stołów.
 - Dziwna ta wasza znajoma.- młoda kobieta zachichotała.
 - Wiemy o tym.- roześmiali się jeszcze głośniej.
 - Skoro wyszła i zapłaciła, to chyba mogę wam oddać jej sos.- położyła go z lekkim uśmieszkiem
i odeszła.
 - Życzę wam smacznego. Muszę już wracać do pracy. Do jutra Michelle.- Kendrick wstał i pomachał do nich.
 - Pa!- zawołały chórem.
        Dochodziła godzina ósma wieczorem i zaczął sypać śnieg. Cały Londyn okryła śnieżna kołdra. Natalie zaproponowała pójście do parku, lecz w końcu poszły na plac zabaw, na którym zawsze się bawiły, gdy były młodsze. Przypomniało im się jak były w przedszkolu, a potem w podstawówce. Właśnie wtedy to było ich ulubione miejsce. Usiadły na schodkach, które prowadziły na zjeżdżalnię. Znajdowały się pod daszkiem, dlatego nie były ośnieżone. Po chwili Michelle oberwała śnieżką.
 - Ej!- krzyknęła i popatrzyła podejrzliwie na Natalie i Olivię. Jak się okazało to nie one w nią rzuciły kulką.
 - Logan!- zawołała swojego brata.- Wiem, że to ty!
Miała rację. Logan wyszedł zza drzewa i podbiegł przytulić się do siostrzyczki.
 - Mama wie, że wyszedłeś z domu?
 - Tak, Michelle. Nie musisz się martwić. Czekam na przyjaciela. Co tu robisz?- chłopiec najwyraźniej nie zauważył reszty dziewczyn.
 - Cześć, Logan!- wykrzyknęły.
Poczekały razem z nim na jego kumpla, a następnie uściskały się na pożegnanie i rozeszły.
        Kolejnego dnia Olivia obudziła się o siódmej rano. Wyszykowała się w półtorej godziny
i pobiegła do sklepu. Kupiła chipsy, colę, żelki, czekolady, babeczki i pełno innych smakołyków. Gdy wróciła do domu, zaczęła przesuwać kanapę, tak by była pod ścianą. Kiedy przygotowała już większość rzeczy, zadzwoniła do Michelle.
 - Hej. Co u ciebie? Cieszysz się?
 - Hej. I to jak! Nie mogę się już doczekać. A co z imprezą? Przepraszam, że mnie nie będzie.
 - Nie przepraszaj. Z imprezą na razie nic. Przygotowałam już prawie wszystko, więc jest dobrze.
 - Aha. To dobrze. Ja za to w ogóle nie jestem przygotowana. Nawet nie wiem w co się ubrać!
 - Mam jeszcze dużo czasu. Wpadnę do ciebie.
 - Serio? Super! Dziękuję. Do zobaczenia!
 - Nie ma za co. Do później!
        Godzinę później Olivia przeszukiwała szafę Michelle. Jak na razie znalazła świetne jeansy, ale nie mogła dopasować do nich żadnej bluzki. Znalazła jedną, lecz była za duża.
 - Idziemy do sklepu.- rozkazała Olivia.
 - Chciałam... Nie mam już kieszonkowego.
 - O jeny... Uważasz, że to problem? Ja ci coś kupię.
 - Przestań. Znajdę coś. Może pożyczę od mamy.
 - Ubieraj kurtkę.
        Jako pierwszy odwiedziły H&M. Nie znalazły nic fajnego, więc poszły do sklepu Sinsay.
Znalazły tam fajną kurtkę jeansową, lecz żadna bluzka do niej nie pasowała. W końcu Olivia wpadła na pomysł, aby kupić tą kurtkę i pożyczyć koleżance coś ze swojej szafy. Wyszły, więc z galerii
i pobiegły do mieszkania Oli.
        - Kurczę.- dziewczyna zapomniała, że miała jeszcze odkurzyć.- Przepraszam cię, ale muszę teraz odkurzyć. Niedługo impreza!
 - Spoko. Mogę zajrzeć do twojej szafy?
 - Tak, tak. Pewnie.- odparła już zajęta Olivia.
Michelle powoli weszła do pokoju swojej BFF. Otworzyła drzwi szafy i prawie została zasypana wszystkimi ciuchami. Właściwie nie tylko ciuchami. Jej przyjaciółka miała zwyczaj chować wszystko do szafy, gdy nie chciało się jej sprzątać. W sumie nigdy jej się nie chciało tego robić. Znalazła jej piękną bluzkę, w której była na zabawie z okazji Sylwestra. Postanowiła ją przymierzyć, więc zamknęła drzwi i wciągnęła ją na siebie. Obejrzała się w lustrze. Wyglądała cudownie. Spojrzała na zegarek i prędko włożyła swoją bluzkę. Olivia najprawdopodobniej też zobaczyła godzinę, ponieważ zaczęła energiczniej machać ręką.
 - Mogę ją pożyczyć?!- Michelle starała się przekrzyczeć dźwięk odkurzacza.
 - Co?! Aha. Tak!- odpowiedziała jej Oli.
 - Dzięki. Udanej imprezy!- Michelle wrzuciła koszulkę do torby i popędziła do domu.
Dziewczynie zostało bardzo mało czasu do spotkania, więc szybko się przebrała, poprawiła makijaż
i czekała na Kendricka. Usłyszała dzwonek do drzwi i poderwała się z kanapy.
 - Cześć. Jesteś gotowa?
 - Tak. Chodźmy.
 - Masz notes?
 - Eee...Nie. Po co nam?
 - No jak to po co?
 - No nie wiem...Ok. Już przyniosę.
Wyszli z domu o szóstej. Mieli jeszcze trzydzieści minut do filmu. Michelle była bardzo podekscytowana. Gdy doszli do kina kupili bilety i popcorn. Dziewczyna nie miała pojęcia na jaki film idą, bo Ken nie chciał pokazać jej biletów. Kiedy zajęli miejsca nastolatka zapytała:
 - Po co mi ten notes?
 - Żebyś notowała. Przyszliśmy na film na podstawie naszej lektury. Dzięki, że zgodziłaś się mi pomóc. To ty notuj, a ja zjem trochę popcornu.- uśmiechnął się i zabrał jej kubełek pełen przekąsek.
 - Słucham?! Myślałam, że idziemy na randkę!
 - Jak to? Przecież jak cię zapraszałem, to powiedziałem ci, że mi pomożesz z lekturą i dużo zanotujesz.
 - Myślałam, że to metafora. Sama nie wiem co myślałam. Chyba nie myślałam. Nawet nie słuchałam, bo byłam tak tobą zauroczona. Jak mogłeś się mną tak wysłużyć?!- nie przejmując się tym, że wszyscy na nich patrzą wstała, wzięła popcorn i wysypała mu na głowę. Następnie wyszła
z sali kinowej zła, smutna i zadowolona z siebie, jednocześnie.
        W tym samym czasie Olivia czekała na gości. Posprzątała (także to co wysypało się z szafy), przygotowała przekąski, przebrała się i umalowała i teraz nie miała co robić. Sprawdziła telefon, poszła na spacer, lecz wciąż zostało jej dwadzieścia minut. Zabrała się do czytania. Była już
 w połowie rozdziału, gdy ktoś zaczął walić w drzwi. Otworzyła je, a gdy ujrzała Michelle, spojrzała na nią jak na jakąś zjawę.
 - Co tutaj robisz? Coś się stało?
 - Przychodzę na imprezę. Nic się nie stało. Okazał się głupkiem i tyle. Zamierzam się dobrze bawić.
 - Dobra. Wejdź. Ale teraz serio. Co się stało?
 - Nic. Kiedy przyjdzie reszta?
 - Dopiero za dziesięć minut. Tak dokładnie za dwanaście minut.
 - Czytałaś?
 - Eee...Tak.
 - Skończ rozdział, a ja sprawdzę Insta.- spojrzała na otwartą książkę.
 - Ok. Poczęstuj się jak chcesz.- wskazała na stertę batoników, chipsy i resztę pyszności.
        Natalie nie kłamała. Zjawiła się przedostatnia, ale przynajmniej przyszła. Olivia włączyła muzykę, a wszyscy zaczęli tańczyć. Im robiło się później, tym Michelle czuła się gorzej. Udawała, że to najlepszy wieczór w jej życiu, choć był najgorszy.
        Szesnastolatka postanowiła się ogarnąć i wrócić do domu. Poszła po Olivię, żeby powiedzieć jej, że już wychodzi.
 - To dobrze. To znaczy nie w tym sensie. Po prostu wiem, że źle się czujesz i lepiej będzie dla ciebie jak wrócisz.
 - Masz rację. Wpadnij jutro do mnie po południu, ok?
 - Jasne.
        Po wyjściu Michelle, Olivia postanowiła zakończyć imprezę. Ważniejsza była dla niej przyjaciółka. Gdy wszyscy zdziwieni wychodzili, Oli zatrzymała Natalie.
 - Co jest? Dopiero dziewiąta. Już koniec? Nawet fajnie było. Gadałam z Carlem.
 - To dobrze. Czekaj na mnie. Zaraz wrócę i razem wyjdziemy.
Natalie już otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale nie zdążyła.
 - Powiem ci wszystko w drodze.
        Olivia nie powiedziała Natalie tylko przyczyny wyjścia z kina przez Michelle. Pewnie zrobiłaby to, ale sama nie wiedziała co się stało. Dziewczyny zapukały delikatnie do drzwi domu. Otworzyła je mama Michelle.
 -Witajcie.- uśmiechnęła się ciepło.- Wejdźcie.- zaprosiła je do środka machając ręką.
Po krótkiej rozmowie z Sophie, weszły do pokoju koleżanki. Siedziała na łóżku i wypisywała obraźliwe epitety na kartce. Pewnie dotyczyły Kendricka.
 - Hej.- powiedziały.
 - Co wy tu robicie? Olivia, jak mogłaś wyjść ze swojej imprezy?! Przecież oni zrujnują ci dom!
 - No co ty. Impreza się skończyła.
 - Co? Czemu?
 - Wolałam przyjść do ciebie.
 - A ja poszłam z nią.- Natalie się uśmiechnęła.
 - Dzięki, że przyszłyście. Myślałam, że eksploduję! Nie miałam się komu zwierzyć.
 - Już masz. Co się stało?- spytała zmartwiona Nat.
 - Ten dureń zabrał mnie na film na podstawie lektury, którą będziemy niedługo przerabiać, żebym mu notowała.- powiedziała Michelle jednym tchem.
 - Co?!-  krzyknęły jednocześnie Nat i Oli.
 - Jaki głupi.- mruknęła Natalie.
 - Idiota.- odezwała się Olivia.
 - No wiem. Od razu mi lepiej. Dzięki, że przyszłyście.
 - Nie ma za co kochana.- przytuliły ją, niemal ją dusząc.
 - Po co mi chłopak skoro mam najlepsze przyjaciółki na calutkim świecie.- Michelle wreszcie się uśmiechnęła i wtuliła w nie.
 - Właśnie.- powiedziała Natalie.
        Było już bardzo późno, lecz nadal siedziały w domu Michelle. Postanowiły zapomnieć
o niemiłych wydarzeniach i świetnie się razem bawić. Grały na Xboxie, przerabiały znane piosenki
i przez cały czas się śmiały. Jak się okazało, to wcale nie był taki okropny dzień.






                                                                                        Moje opowiadanie
                                                                                             Writecorn xxx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz